Moli książkowych ból d… zadniej części ciała

Kiedyś na topie były internetowe fora, dziś o wiele większe triumfy święcą fanpejdże i tematyczne grupy na Facebooku, gdzie niekiedy całe tysiące użytkowników udzielają się w interesujących ich tematach. Nie brakuje grup o macierzyństwie, gotowaniu, szydełkowaniu czy wszelkich innych aktywnościach i życiowych sprawach.  Wszystko co tylko przyjdzie człowiekowi do głowy, włączając w to pasję do czytania książek. I jak to bywa w każdej tego typu grupie, niezależnie od formy, członkowie połączeni wspólnymi zainteresowaniami dzielą się na frakcje, dziwując wzajemnie jak można to, jak można tamto?! Wśród morza niekonstruktywnych przytyków, pole do dyskusji znajdzie się tam niezbyt często. A i ta zazwyczaj wydaje się być co najmniej czcza, bo jak przekonać nieprzekonanego?

Ja sama do jednej z takich grup należę, choć niespecjalnie się udzielam. Jestem najgorszym sortem użytkownika – cichym obserwatorem, który nie komentuje, nie dolewa oliwy do ognia, a potem smaruje quasi-felieton, w którym sugeruje, by niektórzy z zadniej części ciała wyjęli kij i posmarowali stosowną maścią, aby mniej bolało. Ciekawi moich wniosków?
Za polityczną niepoprawność i wszelkie inne grzechy szczerze żałuję i nadmieniam, że tekst ten nie ma na celu obrażania czyichkolwiek poglądów.

JAK MOŻNA W BIEDRONCE?!
Mleko, ser i mielonka w plastrach, rozmrażany w piecu chleb jak za dawnych czasów, pasztet, pomarańcze w promocji, płyn do mycia muszli klozetowej i Amarena, a wśród tego wszystkiego one – książki. Jak można?! Jak można książki w Biedronce?!
Przeciwników kupowania książek w popularnym dyskoncie jest równie wielu, co zwolenników, co rusz chwalących się zdjęciami książkowych stosów skompletowanych ze zdobyczy z biedronkowej oferty. Ci pierwsi sarkają, że to niegodne kupować książki na jednym paragonie z papierem toaletowym i mielonym na kotlety, drudzy euforycznie dzielą się informacjami o upolowanych bestsellerach. Są jeszcze w tej dyskusji interlokutorzy, dla których nie dość, że dyskont książki niegodny, to jeszcze zwracają uwagę, że nieszczęsna Biedronka raczej niewiele ma do zaoferowania: wydania kieszonkowe, KIESZONKOWE!, ohyda!; niskich lotów czytadła nikomu nieznanych autorów z podejrzanych wydawnictw i brak jakiejkolwiek literatury wysokiej – esejów, poważnej literatury faktu i publicystyki – co dyskwalifikuje sieć jako godnego uwagi źródła książek.
Ej, ludzie… Wy tak serio? Czy naprawdę ta sama książka jest lepsza, więcej warta, jeśli kupiłam ją w księgarni za cenę okładkową, niż w Biedrze za 30% mniej moich w znoju zarobionych pieniądzy? Czy to, że na paragonie oprócz książki miałam płyn do mycia naczyń i jogurt sprawi, że książka mniej mi się spodoba? I dalej – czy narzekanie, że sieć nie oferuje literatury kierowanej do wąskiego grona odbiorców jest w ogóle uzasadnione? Czy ktoś, kto marudzi, że w Biedronce nie ma żadnych poczytnych autorów z czołowych wydawnictw, w ogóle kiedykolwiek tam był?!
Jak dla mnie sam fakt, że książki w Biedronce są już stałym elementem oferty, jest godny podziwu. To oznacza, że działa – książki się sprzedają i sprowadzają do sklepów klientów, którzy może nawet nie kupią tej książki, ale prawdopodobnie kupią inne produkty. W kraju, w którym co rusz załamujemy ręce nad stanem czytelnictwa, Biedronka sprzedaje książki. I to w cenach znacznie bardziej akceptowalnych niż świątynia literatury – księgarnia.
Nie narzekałabym też na oferowane tytuły. Na stojakach z książkami zainteresowany czytelnik naprawdę znajdzie bestsellerowe powieści i poradniki, książki kucharskie i podróżnicze, fantastykę, kryminały i thrillery. Dziś kupując pałki z kurczaka rozważałam również zakup takich tytułów jak Król Twardocha i Wzgórze psów Żulczyka, w oczy rzuciła mi się nowa książka Pauli Hawkings oraz Charlotte Link i Harlana Cobena. Pełnowymiarowe wydania, wybrane również w twardej oprawie, dokładnie takie same jak w Empiku. Tylko taniej. I do Empiku nie trzeba jechać ani do galerii handlowej. In your face…

JAK MOŻNA EBOOKA?!
O tym, co moim zdaniem robi się z książkami już ongiś pisałam i swoje zdanie podtrzymuję. Jednak niekończące się spory o wyższości książki papierowej nad elektroniczną nie przestają spędzać snu z powiek zatwardziałych czytelników.
Powiem tylko tyle i aż tyle: książki się czyta. A zatem kij wyciągamy i namaszczamy stosowną maścią właściwą część ciała.

JAK MOŻNA GREYA?!
Niekończąca się dyskusja chyba najbardziej dzieląca czytelników w ogóle. Dyskusja w której samo czytanie przestaje być ważne i wartościowe, bo kto czyta Greya w ogóle nie zasługuje na miano prawdziwego czytelnika. Prawdziwy czytelnik nie zniża się do zachwytu nad literaturą popularną, a Greya i Zmierzch przeczytał wyłącznie, o ile w ogóle, aby się znudzić, zniesmaczyć, zgorszyć, załamać i utwierdzić w przekonaniu, że to chłam, dziadostwo, syf, kiła i mogiła.
A ja przeczytałam i Greya,Zmierzch, i jeszcze parę innych złych książek w życiu i świetnie się przy tym bawiłam. Nie mam żadnego problemu w trzymaniu Pięćdziesięciu twarzy Greya na tym samym regale, co moją kolekcję książek wybitnych i uhonorowanych najważniejszymi nagrodami powieściopisarzy. Deal with it.

EJ, WARTO?
Ej ludziska, dzisiaj kupiłem „Dwie wieże”, warto?
Po cholerę pytasz, skoro już kupiłeś? To po pierwsze. Po drugie, czy naprawdę opinia zgrai przypadkowych ludzi jest tu wiążąca i cokolwiek ci da? Spośród stu komentujących, połowa powie, że świetna, druga połowa przyzna, że słaba. Zalajkujesz i tak te odpowiedzi, które pochwalą twój wybór. Może nawet przy okazji swoim postem wywołasz wojenkę między wyznawcami Tolkiena, którzy wyleją ci na głowę wiadro pomyj, bo najpierw powinieneś przeczytać Drużynę pierścienia, ty niedouczony ignorancie (whatever…), a hejterami, dla których Frodo i Sam to frajerzy, a elfowie z Rivendell to irytujące i zarozumiałe bufony. WHATEVER! Nie dowiesz się, jeśli nie przeczytasz.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o gorzkie żale i uwieranie tego i owego. Na koniec powiem tylko: czytajcie książki, ludzie. Książki są fajne.

SZYBKI PRZEGLĄD #1: Nocny stalker, Margo, Dziennik kasztelana i Młyn do mumii

Czytam wiele książek, lecz nie o wszystkich piszę – czasem z braku czasu, czasem z braku nastroju, czasem zdania nie przychodzą – nieważne czy książka była świetna czy nie. Każda jednak zasługuje, by o niej wspomnieć. Choćby w kilku zdaniach. 


Nocny stalker, Robert Bryndza

Drugi tom serii kryminalnej brytyjskiego pisarza z inspektor Eriką Foster w roli głównej. Trzymająca w napięciu i pełna zwrotów akcji, nieźle skonstruowana intryga sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Nie nudzi i nie męczy, a atmosfera dusznego, upalnego Londynu oblepia czytelnika. Po lekturze tej książki wraca strach przed tym, co czai się w mroku, przed potworami kryjącymi się pod łóżkiem. I chociaż główna bohaterka nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym na tle innych bohaterów poczytnych kryminałów, to mocna kobieca postać, którą warto poznać. Czytelnik będzie miał ku temu okazję, biorąc pod uwagę, że autor stosunkowo mocno skupia się na szczegółach z życia bohaterów, których poznaliśmy w poprzedniej książce.
Choć nie jest to żadna wybitna proza, Robert Bryndza pisze całkiem przyzwoicie i z niecierpliwością czekam na kolejne śledztwa inspektor Foster. Jeśli podobała się Wam Dziewczyna w lodzieto z pewnością będziecie dobrze się bawić także przy Nocnym stalkerze. Gęsia skórka gwarantowana.

Ocena: 6/10

 

***

 

Margo, Tarryn Fisher

Po Margo amerykańskiej pisarki Tarryn Fisher sięgnęłam ze spontanicznym zainteresowaniem, a książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Opowieść o dorastaniu w murszejącym miasteczku, bez perspektyw i możliwości, których potrzebują młodzi ludzie, z matką pogrążoną w depresji, która od lat praktycznie nie odzywa się do swojej córki – jest przytłaczająca i fascynująca zarazem. Kiedy poznałam Margo, budziła we mnie sympatię pomieszaną z litością i współczuciem. To wrażenie ewoluowało, zmieniło się podziw i fascynację, które w końcu przerodziły się w przerażenie.
Margo to wciągająca i budząca niepokój lektura. Właśnie ten niepokój towarzyszył mi przez całą książkę, rosnął rozdział za rozdziałem. Czytelnik nie znajdzie tu wartkiej akcji pełnej niespodziewanych zwrotów, jednak opowieść skonstruowana jest tak, że trudno się od niej oderwać.
Nie jest to typowa powieść młodzieżowa, tym bardziej warto ją przeczytać i przekonać się samemu co czai się w duszy Margo. Co czai się w duszach nas samych?

Ocena: 7/10

 

***

 

Dziennik kasztelana, Evžen Boček

Po lekturze Ostatniej arystokratki i Arystokratki w ukropie zeszłego roku wiedziałam, że nie mogę się doczekać kolejnych książek czeskiego pisarza Evžena Bočka.
Nie wahałam się ani chwili, kiedy w katalogu Legimi zobaczyłam Dziennik kasztelana.
Podobnie jak dwie poprzednie książki, ta również skrzy się humorem i nie brakuje w nich absurdalnie niecodziennych wydarzeń, niekiedy bardzo dramatycznych, które jednak przedstawione są w tak uroczy sposób, że nie da się tej książki nie pokochać.
Zaśmiewałam się w głos, bałam się szczerze jak też potoczą się bardziej dramatycznej wątki, wzruszyłam na zakończenie. Wyborna lektura, wspaniale spędzone kilka godzin – pierwszorzędna rozrywka. Jestem wielką fanką Bočka i wszystkim serdecznie polecam, bo czytanie Dziennika kasztelana to czysta przyjemność.

Ocena: 8/10

 

***

 

Młyn do mumii, Petr Stančík

Bardzo specyficzna, dziwna książka. Z jednej strony wciągająca, z drugiej odpychająca. Z chwilami ciekawa, zasadniczo ciągnąca się jak flaki z olejem. Wszystkiego jest tu dużo, prawdziwy nadmiar wszystkiego, co tylko pojawia się na kolejnych kartach książki.
Wzbudziła we mnie wiele sprzecznych emocji. Doceniłam wątek kryminalny i zwyczaje komisarza Durmana, które wpisują się chociażby w styl życia tak lubianych przeze mnie Eberharda Mocka i Edwarda Popielskiego -bohaterów naszego mistrza kryminałów retro, Marka Krajewskiego. Panowie z Lwowa i Wrocławia z pewnością upodobaliby sobie wizytę w Pradze mając Durmana za przewodnika. Nie kupuję jednak całości, a może zwyczajnie nie rozumiem niektórych literackich zabiegów i konwencji, w jakiej porusza się autor powieści. Nie odnalazłam w niej nic zachwycającego, niewiele w niej wyniosłam poza wrażeniem, że mogłam w tym czasie przeczytać przynajmniej dwie o niebo przyjemniejsze książki.
Osobiście jestem na nie.

Ocena: 3/10

Hel-3. Jarosław Grzędowicz

W otchłaniach MegaNetu niewiele jest w stanie naprawdę przyciągnąć uwagę szybko nudzących się widzów – film maksymalne trzy do pięciu minut – dłuższe i tak nie zostaną obejrzane do końca. Im bardziej szokujący, tym lepiej. W grę wchodzą emocje, to one nabijają liczniki wyświetleń, a te z kolei gwarantują zainteresowanie reklamodawców i strumień euro wpływający na konto iwenciarza. Wokół wszyscy wlepiają wzrok w niewidoczne displeje, jednak nawet na chwilowe zainteresowanie trzeba sobie zapracować. Albo mieć szczęście. A najlepiej obu tych czynników po trochu.

Jarosław Grzędowicz stał się w ubiegłym roku moim wielkim odkryciem i z marszu wpisał  się na listę moich ulubionych pisarzy. Wyśmienity czterotomowy Pan Lodowego Ogrodu i przepyszny zbiór opowiadań Księga jesiennych demonów na długo zapadną mi w pamięć, jako jedne z najlepszych lektur, takich które z radością stawiam na półce i wszystkim polecam. Na swoją najnowszą książkę kazał czekać swoim fanom kilka długich lat. Hel-3 to z pewnością książka wyczekiwana i budząca szerokie zainteresowanie miłośników fantastyki. Czy proporcja ciężkiej pracy pisarza i szczęścia została zachowana? Czy było na co tak czekać? To dobre pytanie, na które odpowiedzi będzie tyle, co czytelników…

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły.

Czytaj dalej

Miasto glin. Karin Slaughter

My, kobiety, żyjemy w dobrych czasach. Może nie jest jeszcze idealnie w kwestiach związanych z równouprawnieniem i podziałem ról społecznych, ale nie zmienia to faktu, że społeczeństwo przebyło długą drogę w relatywnie krótkim czasie. Dziś każda z nas może być kim zechce bez narażania się na społeczny ostracyzm, a świat generalnie nie ma przed nami ograniczeń. Chociaż dziś wydaje się to zgoła nieprawdopodobne, to przecież nie zawsze tak było. Nie minęło znów tak wiele czasu – zaledwie sto lat temu Polki otrzymały prawo wyborcze. Polska była jednym z pierwszych krajów, które takie prawo wprowadziły. A to był dopiero początek trudnych przemian, jakie czekały społeczeństwo.

My, kobiety, naprawdę żyjemy w dobrych czasach. Aby się o tym przekonać nie trzeba sięgać daleko wstecz. Do klimatu rewolucji obyczajów i społecznych przemian w Atlancie anno domini 1974 zabierze was Karin Slaughter w wybornym, świetnie napisanym kryminale Miasto glin.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły.

Czytaj dalej

Dziewczyna ze śniegiem we włosach. Ninni Schulman

Zima to dobry czas na czytanie kryminalnych serii, których akcja toczy się gdzieś daleko na północy, w Skandynawii. Długie wieczory sprzyjają lekturze, a kilkutomowe sagi wciągają równie skutecznie, co dobry serial. W tym roku postawiłam na Szwecję i niewielkie, niespełna sześciotysięczne Hagfors, w którym zamieszanie zrobiła Ninni Schulman w serii kryminalnej z dziennikarką Magdaleną Hansson w roli głównej. Tym samym Dziewczyna ze śniegiem we włosach uzupełniła także moją kolekcję książkek z dziewczyną w tytule.
Czy było warto poznać akurat tę dziewczynę i czy Hagfors ma potencjał, by stawać w szranki z Fjällbacką w kategorii kryminałów obyczajowych? Czy aby na pewno Camilla Läckberg ma czego zazdrościć swojej koleżance po fachu?

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły.

Czytaj dalej

Enklawa. Ove Løgmansbø (Remigiusz Mróz)

Kilka dni temu przeżyłam nie lada niespodziankę. Zupełnie nieplanowanie zaczęłam czytelniczy rok 2017 od lektury – jak się okazało dopiero niedawno – książki Remigiusza Mroza. Tym, którzy śledzą nowinki z rodzimej sceny literackiej wiadomość ta zapewne jest już znana – tak, drodzy moi, tajemniczy Farer polskiego pochodzenia, Ove Løgmansbø, który postanowił rzekomo zadebiutować w Polsce z uwagi na raczej niewielki rynek wydawniczy Wysp Owczych, to nikt inny jak nasz bestsellerowy Remigiusz Mróz.
Niestety – nie zyskaliśmy tym samym nowego, nieco egzotycznego autora skandynawskich thillerów i kryminałów i to dla mnie osobiście stanowi niewielkie rozczarowanie. Z drugiej strony to naprawdę świetne, że w kraju, gdzie czytelnictwo jest ponoć na zastraszająco niskim poziomie, wciąż jest tu miejsce dla tak niezwykle płodnych pisarzy jak Mróz, którzy nie dość że wydają kilka książek rocznie pod własnym nazwiskiem, to jeszcze mogą pozwolić sobie na pozyskanie kolejnych czytelników, pisząc pod pseudonimem.

Ale! Do rzeczy, bo skoro tajemnica wyszła na jaw, warto powiedzieć kilka słów o Enklawie, pierwszej z trzech powieści, których akcja toczy się na Wyspach Owczych.

 

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły.

Czytaj dalej

Księgarenka przy ulicy Wiśniowej. Opracowanie zbiorowe

037-ksiegarenka-przy-ulicy-wisniowejŚwięta i po świętach. O ile pierwsza część trwa zadziwiająco krótko, o tyle ta druga wlecze się niemiłosiernie, niewspółmiernie długa w stosunku do swojej poprzedniczki. Ledwie człowiek zdąży się przyzwyczaić, a już w zasadzie jest po wszystkim. Na ubiegłoroczne święta przeczytałam kilka świątecznych książek, wśród których znalazł się także tom opowiadań Księgarenka przy ulicy Wiśniowej, w którym kilkoro polskich poczytnych pisarek i pisarzy zmierzyło się z krótką formą.

Jak to zwykle bywa w takich zbiorach, opowiadania, które się nań składają, są lepsze i słabsze. Niektóre mnie nieco rozczarowały, inne wprost przeciwnie były całkiem dobre. Wszystkie jednak zostały umiejscowione w tym samym czasie i miejscu, połączone postacią księgarza Alojzego, który swoich klientów – bohaterów opowiadań – obdarowuje wyjątkowymi książkami. Niewątpliwie to trudna sztuka napisać ad hoc dobre opowiadanie na zadany temat. A ja wciąż ma mieszane uczucia, zastanawiając się czy to jeszcze twórczość, czy raczej wprawki literackie?

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły.

Czytaj dalej

Dziewczyna w lodzie. Robert Bryndza

036-dziewczyna-w-lodziePolskie czytelnictwo kryminałem stoi. Lubimy tych wszystkich popapranych policjantów, detektywów walczących ze swoimi demonami, perfekcyjnych i drobiazgowych techników kryminalistycznych z ich dziwactwami. Wszytko jest czasem takie do bólu schematyczne i przewidywalne, ale w ogóle nam, czytelnikom kryminałów, to nie przeszkadza. Oby tylko książka była wciągająca, zbrodnia krwawa, morderca nieuchwytny, a motywy możliwie mroczne i niepokojące.

A jednak, choć jestem wielką fanką, uważam, że ciężko dziś o dobrze napisany, spójny kryminał. Nie każdy ma w sobie to coś, co wyróżnia go na tle innych i sprawia, że zapada nam w pamięć. Jest tak wiele średnich tytułów, że wyłowienie spośród nich perły to prawdziwe szczęście. Dziewczyna z lodu Roberta Bryndzy to jednak jeden z tych kryminałów, które czyta się z przyjemnością.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Trzydziesta pierwsza. Katarzyna Puzyńska

035-trzydziesta-pierwszaNiewielka wioska położona w malowniczym otoczeniu lasów i jezior, miejsce jak wiele innych w Polsce, spokojne i ciche. Ludzie żyją tu zgodnie z rytmem zmian pór roku, odwiecznym cyklem natury, przeżywają troski i radości, jak inni im podobni w dziesiątkach innych podobnych miejsc. Nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego, ot, od czasu do czasu sąsiedzki spór, rodzinna kłótnia, miejscowy pijaczek znów zasypia w rowie, a w najbliższej okolicy zbiorowe samobójstwo popełnia przywódca sekty wraz ze wszystkimi swoimi wyznawcami. Witajcie w Lipowie.

Trzydziesta pierwsza to trzeci tom kryminalnej serii o policjantach ze wsi Lipowo autorstwa młodej pisarki Katarzyny Puzyńskiej. O ile nie mogę zaliczyć tej pani do grona moich ukochanych autorów, o tyle jej seria z książki na książkę wydaje się co raz lepsza. No, ale czyż praktyka nie czyni mistrza?

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Pan Lodowego Ogrodu. Jarosław Grzędowicz

034-pan-lodowego-ogrodu-iPrzez wiele lat byłam na bakier w fantastyką, zwłaszcza polską. Nie znałam w zasadzie nikogo, poza Sapkowskim. Przeczytałam sagę o Wiedźminie kilkanaście lat temu i od tamtej pory nic – na całą resztę polskich pisarzy fantastycznych zamknęłam oczy. Skupiałam się na innych gatunkach, innych autorach.

Wraz z postanowieniem o nadrabianiu czytelniczych zaległości, za poleceniem mojego brata, postanowiłam sięgnąć po Pana Lodowego Ogrodu. W zasadzie starałam się nie mieć żadnych wymagań czy oczekiwań, zaczęłam czytać z nastawieniem, że odłożę, jeśli nie przypadnie mi do gustu. Dzisiaj z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że Jarosław Grzędowicz napisał rewelacyjną powieść fantasy, jedną z tych, które z radością stawiam na półce ku radości z posiadania i dla potomności.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Księga Wyzwań Dasha i Lily. Rachel Cohn, David Levithan

033-ksiega-wyzwan-dasha-i-lilyNowy Jork, zbliżające się wielkimi krokami święta Bożego Narodzenia i czerwony notatnik zostawiony między książkami w księgarni Strand. A w notatniku dla szczęśliwego znalazcy zadanie do wykonania. Jeśli chce poznać jego właścicielkę musi podjąć tę niecodzienną grę.

W dobie cyfrowego świata komunikatorów, mediów społecznościowych, w których przesyłane elektronicznie komunikaty wypierają prawdziwe listy, duet Rachel Cohn i Davida Levithana stworzył opowieść pełną analogowej magii. Księga wyzwań Dasha i Lily to wyjątkowa książka, która choć skierowana do młodszego czytelnika, powinna przypaść do gustu także nieco starszym, spragnionym pięknych historii odbiorcom.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Lampiony. Katarzyna Bonda

032-lampionyO Katarzynie Bondzie mówi się, że jest królową polskiego kryminału. Jej ostatnia książka Lampiony, trzeci tom z czterotomowej serii Cztery Żywioły Saszy Załuskiej, była jedną z najbardziej oczekiwanych polskich książek 2016 roku, a co za tym idzie, także doskonale wypromowaną.

Nic tak jednak nie boli czytelnika, jak wyczekiwanie na książkę, która okazuje się zwyczajnie średnia. A Lampiony dla mnie, rodowitej łodzianki, są średnie w dwójnasób.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Biuro przesyłek niedoręczonych. Natasza Socha 

031-biuro-przesylek-niedoreczonychPrzychodzi taki czas w roku, kiedy serca dopominają się o wszystko, co ciepłe, czułe, pachnące pierniczkami i pomarańczami. Ogląda się Love, actually i Listy do M., słucha znienawidzonego Last Christmas w radiu, a w mieszkaniu wiesza setki lampek, by swoim migotliwym światłem rozjaśniały mroki najdłuższych nocy w roku.

Moje serce upomniało się w tym roku o lekturę, która przywoła Ducha Świąt Bożego Narodzenia i zaprosi go w swoje skromne progi. Tak właśnie trafiłam na książkę Nataszy Sochy Biuro przesyłek niedoręczonych.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Biurwa. Sylwia Kubryńska

030-biurwaW poszukiwaniu lekkiej lektury i dla odpoczynku od thrillerów i kryminałów, sięgnęłam ostatnio po Biurwę autorstwa Sylwii Kubryńskiej. Sama nie wiem czego spodziewałam się po tej książce. Może czegoś skrzącego się czarnym humorem, nieprzesadnie zobowiązującego. Z pewnością jednak nie tego, co otrzymałam.

To jednak nie niespełnione oczekiwania sprawiły, że ta całkiem nieźle napisana książka wypada w mojej ocenie średnio. Biurwa mnie przytłoczyła emocjonalnie, zdusiła we mnie nadzieję i pozytywne nastawienie do absurdów codzienności, by je znosić z podniesioną głowa i zbytnio się nimi nie przejmować.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Pół króla. Joe Abercrombie

029-pol-krolaZachęcona ogromem pozytywnych opinii sięgnęłam niedawno po książkę Pół króla, pierwszy tom trylogii Morze Drzazg, autorstwa Joe’ego Abercrombie. Powieść polecana przez samego George’a R. R. Martina z recenzjami, obiecującymi pełną wrażeń i przygód lekturę – liczyłam na prawdziwą perełkę. 

Mam jednak poważne wątpliwości skąd się wzięły te wszystkie ochy i achy. Książka tego brytyjskiego pisarza co najmniej mnie rozczarowała. Jej ułomność recenzenci często zrzucają na fakt, że jest to powieść z nurtu young adult, skierowana dla młodzieży. To jednak w moim odczuciu żadne usprawiedliwienie, a wręcz ujma dla młodych czytelników, którzy zdecydowanie zasługują na lepszą literaturę.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Dziewczyny, które zabiły Chloe. Alex Marwood

028-dziewczyny-ktore-zabily-chloeDwie jedenastolatki, Jade i Bel, zostają oskarżone o zamordowanie czteroletniej Chloe. Dziewczyny nie przyjaźniły się, nawet się wcześniej nie znały. Ich przypadkowa znajomość zmienia jednak ich życie na zawsze. Wynaturzone, złe dziewczyny, które trafiły przed laty do poprawczaków, są dziś dorosłymi kobietami. System pozwolił im na zmianę tożsamości i rozpoczęcie życia od nowa. Ich zwolnienie ma między innymi jeden warunek – nigdy nie wolno im się ze sobą kontaktować.

Książki z dziewczynami w tytułach stały się osobnym trendem na rynku wydawniczym. Złośliwi wyśmiewają ten przepis na bestseller, jaki znaleźli sobie tak wydawcy, jak i autorzy – po sukcesie Zaginionej dziewczyny czy Dziewczyny z pociągu (nieco dla mnie zaskakującym), każdy chce z tego tortu uszczknąć coś dla siebie. Na szczęście tak jak nie powinno się oceniać książek po okładce, tak i tytuł to rzecz drugorzędna. W końcu podobnie jak w innych przypadkach Dziewczyny, które zabiły Chloe brytyjskiej dziennikarki, ukrywającej się pod pseudonimem Alex Marwood to w istocie książka o dziewczynach, które bardzo dawno temu popełniły straszliwy błąd.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Więcej czerwieni. Katarzyna Puzyńska

026-wiecej-czerwieniMoje pierwsze spotkanie z Katarzyną Puzyńską uważam za średnio udane. Jej debiutancka powieść Motylek i zarazem pierwszy tom serii o policjantach ze wsi Lipowo, to stylistyczny potworek z mnóstwem koszmarnych rozwiązań i zabiegów –  jedna z najsłabszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Jednocześnie miała w sobie coś, co sprawiło, że byłam ciekawa jakie jeszcze pomysły ma ta młodziutka polska pisarka i jak rozwinie się jej warsztat literacki.

Muszę przyznać, że druga część cyklu o Lipowie, Więcej czerwieni, jest nieco lepiej napisana, a kryminalna zagadka odważna i świadcząca o tym, że wyobraźnia Katarzyny Puzyńskiej jest pełna mrocznych zakamarków, których lepiej nie zwiedzać samotnie.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Ostatnia arystokratka. Arystokratka w ukropie. Evžen Boček

025-ostatnia-arystokratkaSą książki, które wzruszają i sprawiają, że po policzkach toczą się nam krokodyle łzy. Są też takie, które wprawiają nas w stan zadumy i refleksji. Od innych policzki pałają rumieńcem z emocji, serce bije jakby szybciej. Jeszcze inne przerażają, wywołują gęsią skórkę, z zapartym tchem przewracamy strony, a ciekawość walczy w nas z niepokojem. Są też książki, które są nudne; ciągną się jak flaki z olejem, aż oko się samo zamyka przy lekturze.

I w końcu są też takie książki, podczas lektury których chichoczemy w zatłoczonym autobusie, a starsze panie w kolejce do lekarza sarkają na tą młodzież, co się jak głupia cieszy w ekran czytnika ebooków. Ale jak tu się nie cieszyć, kiedy czyta się czeską komedię skrzącą się absurdalnym humorem, taką jak Ostatnia arystokratka Arystokratka w uropie Evžena Bočka?

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Motyl. Lisa Genova

024-motylBywają takie książki, które są niezwykle poruszające, mimo że nie stanowią wielkiej uczty literackiej. Traktują o tematach ważnych i nieprzyjemnych, ukazują zjawiska i zagadnienia, którym nie poświęca się wystarczająco dużo uwagi, niepopularnych, stanowiących tabu. Otwierają czytelnikowi oczy na sprawy, jakimi nikt z nas nie chce się zajmować  i ich rozważać.

Taką właśnie książką jest Motyl amerykańskiej pisarki Lisy Genovy. A w zasadzie nie pisarki, lecz obdarzonej wielką wrażliwością neurobiolożki. I chociaż powieść ta jest nieco surowa, nie przeszkodziło jej utrzymać się na liście bestsellerów The New York Times przez 40 tygodni. Została sprzedana do 30 krajów i przetłumaczona na 20 języków.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Behawiorysta. Remigiusz Mróz

027-behawiorystaRemigiusz Mróz to nie lada fenomen na rodzimym rynku wydawniczym. Powiedziałabym, że ten człowiek to żywa maszyna do pisania, jego książki ukazują się w zastraszającym tempie kilku premier rocznie. Mam z nim nie lada problem, ponieważ wszędzie go pełno, czekam aż pewnego dnia wyskoczy z mojej lodówki. Mróz jest bajecznie dobrze wypromowany i pewnie nie jeden pisarz sam marzyłby o takim sukcesie. Z drugiej strony jednak po trylogii z komisarzem Forstem dał mi się poznać raczej jako średniej klasy autor, który pisze nierówno i trochę za bardzo daje się ponieść fantazji.

Od tygodni głośno jest o kolejnej książce Mroza, Behawioryście. Świetna kampania reklamowa powieści rozgrzała do czerwoności książkową część internetu. Kto choć trochę śledzi nowiny z rynku wydawniczego z pewnością o tym tytule słyszał i być może nawet nabrał a niego ochoty. Ja zdążyłam już odpocząć po zdecydowanym przesycie, jaki zafundowała mi wspomniana trylogia o Forście i dałam się załapać na haczyk akcjom promującym Behawiorystę. Tym razem nie żałuję, ale i lojalnie uprzedzam, to nie jest książka dla osób o słabych nerwach.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Dary Anioła: Masto kości. Miasto popiołów. Miasto szkła. Cassandra Clare

023-dary-aniola-miasto-kosciZ każdym rokiem co raz bardziej i bardziej oddalam się od możliwości zaliczania się do kategorii młodzież, lubię jednak od czasu do czasu sięgnąć po książkę, którą zaczytują się nastoletnie mole książkowe. Książki z kategorii young adult* nierzadko biją rekordy popularności – niektóre z nich to prawdziwe fenomeny. I chociaż często opierają się na wtórnych szablonach i schematach, to można znaleźć wśród nich naprawdę niezłe lektury. 

I chociaż uważam trend na ubieranie literatury młodzieżowej w romantyczną fantastykę z wampirami i wilkołakami w tle za co raz bardziej wyświechtany i zużyty, to jestem w stanie wybaczyć to i owo, o ile książka prezentuje młodemu czytelnikowi jakieś wartości. Mimo że seria amerykańskiej pisarki Cassandry Clare nie jest wolna od wad, to muszę uczciwie przyznać, że polubiłam Dary Anioła, które wciągnęły mnie od pierwszych stron i stanowiły przemiły przerywnik od trudnych powieści obyczajowych i kryminałów.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Zanim się pojawiłeś. Jojo Moyes

022-zanim-sie-pojawilesZazwyczaj dość ostrożnie podchodzę do wielkich światowych bestsellerów. Staram się nie mieć zbyt wysokich oczekiwań. Lepiej się mile zaskoczyć lekturą, która przechodzi nasze oczekiwania, niż niemile rozczarować, kiedy zamiast obiecanych fajerwerków dostajemy patyczek zimnego ognia – ładny, ale po kilkudziesięciu sekundach nie pozostaje po nim nawet wspomnienie. Szczególnie ostrożna jestem z kolei w przypadku literatury kobiecej, która niestety zbyt często nie trafia w moją estetykę.

Nie raz, nie dwa przekonałam się, że mój gust nie zawsze idzie w parze z  gustem milionów innych czytelników, jednakże Zanim się pojawiłeś brytyjskiej pisarki Jojo Moyes bezceremonialnie skradło moje serce i poruszyło najtkliwsze struny empatycznej duszy, którą w sobie skrywam.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać znaczne elementy fabuły powieści.

Czytaj dalej

Księga jesiennych demonów. Jarosław Grzędowicz

021-ksiega-jesiennych-demonowDawno już nie sięgałam po żaden zbiór opowiadań. Nie mogę powiedzieć, że nie lubię tej krótkiej formy, jednak z pewnych przyczyn wolę powieści. Na Księgę jesiennych demonów zdecydowałam raczej ze względu na jej autora (którego moja czytelnicza dusza pokochała za Pana Lodowego Ogrodu), niż na zamiłowanie do opowiadań. No i może ze względu na pogodę za oknem.

Na antologię Księga jesiennych demonów składa się pięć opowiadań Jarosława Grzędowicza. Nie łączy ich fabuła, bohaterowie czy miejsce akcji. Elementem, który spaja je w całość jest ponura, listopadowa aura, pełna niepokoju i grozy.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać fabułę książki.

 

 

Czytaj dalej

Kolejność. Hubert Hender

020-kolejnoscDuszno. Spiekota. Kurz osiadający na lepkiej od potu skórze. Miasto. Relikt. Powietrze falujące od upału nad rozgrzanym asfaltem pustych ulic, na wpół wymarłe kamienice pełne nadgniłych mieszkań. Mroczne i wilgotne korytarze starych kopalń oraz zbrodnie popełniane w tajemniczej kolejności. Taką atmosferę serwuje młody polski pisarz Hubert Hender w swojej książce Kolejność.

Ten klimat właśnie, ta przytłaczająca i klaustrofobiczna aura małego, sennego polskiego miasteczka, są tym, co naprawdę się autorowi udało.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać fabułę powieści.

Czytaj dalej

Córka łupieżcy. Jacek Dukaj

019-corka-lupiezcyKilka lat temu na księgarnianej półce ujrzałam Lód Jacka Dukaja. Księga zachwyciła mnie tak pięknym wydaniem, jak i monumentalną objętością. Nie zdecydowałam się jednak wtedy na nabycie i poznanie tego dzieła. Zostawiłam je na miejscu z myślą o przyszłości. Po latach postanowiłam wrócić do prozy Dukaja, sięgając jednak po książkę zdecydowanie mniejszą objętościowo. Tak oto poznałam Córkę łupieżcy.

Po skończonej lekturze, myślę, że zostawienie wtedy Lodu na półce było słuszną decyzją. Upewniły mnie w tym przejrzane w ostatnich dniach recenzje i wrażenia z lektur. Wtedy, będąc nastolatką mogłabym niepotrzebnie zrazić się do Dukaja, zachować w pamięci lekturę książki trudnej i nie do końca zrozumianej, tak jak w przypadku przeczytanej przed wielu laty książki Philipa K. Dicka Przez ciemne zwierciadło.

Uwaga! Dalsza część wpisu może zdradzać fabułę powieści.

Czytaj dalej